Nasze ostatnie dni w Azji postanowilysmy spedzic na Koh Tao, czyli jednej z tych tajskich, rajskich wysepek, aby sie zregenerowac przed powrotem i utrwalic opalenizne ( zeby dluzej robila wrazenie na znajomych :p). Jednak glownym powodem wyboru tej akurat wyspy byl fakt, ze slynie ona z pieknych miejsc do nurkowania i organizacji kursow tego wlasnie sportu..
Jako, ze Monia nie palala az takim entuzjazmem do podwodnego swiata, za to zawsze chciala miec malpe (od wczesnego dziecinstwa) przyszedl czas aby nasze drogi na chwile sie rozeszly...
I tak Monia pojechala na spotkanie swojego przeznaczenia do Lopburi - miasta malp, a ja (Ali) i Zocha odkrywac podwodny swiat na wokol Koh Tao. Po zaledwie 2 dniach znow wszystkie 3 mialysmy sie spotkac na wysepce popijajac nasze ulubione kolorowe shaki :)
Na wyspe dotarlysmy z samego rana, wykonczone po 2 dniach nieustannego przemieszczania sie autobusami, pociagami i na koncu katamaranem (gdzie poniekad zrozumialysmy na czym polega lekka wersja choroby morskiej - pierwszy raz w zyciu!). Jeszcze na lodce zdecydowalysmy sie na jedna ze szkol nurkowania - Sunshine Divers. Cena takiego kurcu wynosi 9000 batow (900zl), w co wliczone jest 4-dniowe zakwaterowanie w domku, zaraz przy plazy :) Tego samego dnia odbyly sie pierwsze zajecia - teoretyczne....Kursy rozpoczynaja sie tu codziennie, a ceny sa bardzo podobne w zasadzie w obrebie calej wyspy.
Nasz kurs skladal sie z zajec teoretycznych, filmikow, zadan domowych ( o zgrozo!) i oczywiscie z samego nurkowania - pierwsze zajecia na basenie, kolejne 2 dni juz na otwartym morzu :)
Kurs byl swietny, a wrazenia z podwodnych wypraw naprawde niesamowite!!Kolorowe rybki, rafy i inne roslinki tworza zupelnie inny swiat, ktorego do konca nawet nie bylam swiadoma i nie spodziewalam sie, ze dane mi bedzie to wszystko zobaczyc. Po 4-dniowym kursie nie moglysmy sie powstrzymac przed wykupieniem dodatkowych nurkowan! W koncu teraz jestesmy pelnoprawnymi nurkami :)
Drugiego dnia pobytu na Koh Tao dojechala do nas Monia, ktora po swojej malpiej przygodzie natychmiast udala sie na poszukiwanie szczepionki przeciwko wsciekliznie. Miasto malp - Lopburi okazalo sie poprostu niebezpieczne! Malp tam jest cale mnostwo i poprostu rzucaja sie na turystow, probujac im wykrasc rzeczy typu kolczyki, torebki, okulary itp. I tak, gdy na Monie rzucilo sie 5 malp skoczylo sie to jednym ugryzieniem i wielkim siniakiem na lydce...Monia juz chyba nie chce miec slicznej, kochanej malpki...
Co wiecej zarowno Monie, jak i Zoche dopadlo chorobsko. Ale i to nie przeszkodzilo nam w codziennych wyspiarskich czynnosciach jak kajakowanie, plazowanie, i oczywiscie jedzenia (czyli to co lubimy najbardzoej :p)
Jednego dnia postanowilysmy (Ali i Zocha) zwiedzic wyspe naszym stalym sprawdzonym sposobem, czyli na motorkach. Jak sie okazalo pomysl ten zaowocowal kolejna katastrofa...Ostatecznie ucierpialysmy tylko finansowo, a zadrapania przeciez do wesala sie zagoja...Na szczescie widoki na wyspe z punktu widokowego, na ktory mimo wypadku dotarlysmy, troche zmniejszyly nasz wstrzas powypadkowy.
Tak oto Koh Tao zostalo ochrzczone wyspa pecha :p