Z wysepki Ko Jum w sposob kombinowany (lodz, bus, autostop, autobus) dotarlysmy do duzego, ale nie bardzo interesujacego miasta Surat Thani. A stad kolejnego dnia do Chaiya, skad wlasnie piszemy :)
Miasteczko pelne drewnianych domkow przypomina nam miasteczko jak z doktor Quinn, gdyby nie te bazarki...i wszechobecne pickupy!
Stad dzieli juz nas tylko rzut beretem (7km) do swiatyni ukrytej gdzies w buszu, gdzie spedzimy 10 dni (od 1-10 grudnia). Tym razem na pewno nie bedziemy miec dostepu do internetu, ani komorek. Bedzie to nauka jogi, kontemplacja, a co najgorsze 10 dni w milczeniu!!!(Ali jest przerazona i wciaz nie wierzy ze sie dala na to namowic) Zobaczymy jak to bedzie...
Do uslyszenia po 10 grudnia! - ze mna na pewno wczesniej (ALI)