Dzis w planie u Kita (naszego hosta, ktory ma wszystko zaplanowane co do godziny) byl wyjazd do parku narodoweg na Penang. Park ten to taki dzunglo-las, ktory okalaja rajskie plaze :)Poszlismy kawalek w ten niby las i tam czekala na nas fajna atrakcja "canopy walk", czyli wiszace mosty na wysokosci ok.10m - fajne, warte swojej ceny przezycie! Dalej po jakiejs godzinie marszu doszlismy do prawie rajskiej plazy :) Bylo milo i spokojnie dopoki nie zwalila sie wycieczka dzieciakow...W koncu znudzilo nam sie lezenie na rajskiej plazy, wiec poszlismy dalej w las...Aha, ale zeby nikomu nie umknal maly szczegol, ze plaza byla naprawde super!!Bialy piasek, molo z budka z bambusa, skalki na okolo, zielone wzgorza...Naprawde pieknie!Las tez niesamowity, palmy, jakies wielkie liscie i cos...chyba jakis robak wydajacy niesamowity dzwiek. Cos jakby ktos daleko, daleko cial pila motorowa albo szlifierka, tak!szlifierka tu pasuje :)Chyba ze wiatraczek...
No ale nic, idziemy dalej..po 15 min wspiniania sie po sciezce dziwczyny zrezygnowaly. Ale Kit, ze czul sie odpowiedzialny poszedl ze mna, bo ja przeciez uparta nie odpuszczam (Zocha) :p. Wiec tak idziemy, idziemy i idziemy w gore, a potem w dol i w dol i w dol. Po chaszczasz, az sciezka sie skonczyla. A tam zadnej plazy nie ma, tylko same krzaki. Kit widac ze zemczony, moze troche zly , ale nie daje tego po sobie poznac. No nic, wracamy i w gore i w gore...Byly co prawda male znaki na drzewach, ale po jakims czasie stwierdzilismy ze idziemy inna droga niz przyszlismy. Idziemy dalej, w koncu gdzies dojdziemy, ale zamiast na zachod, sciezka prowadzi na wschod. Wiec moze prowadzi do wyjscia z parku?Ale przeciez dziewczyny czekaja na nas na plazy (polujac na ostatna tania lodke i blagajac aby poczekala). A zasiegu nie ma...Po ponad 1,5 godz dochodzimy do prawdziwej rajskiej plazy!!!Zero ludzi, bialy piasek, lazurowe morze....mala wysepka niedaleko....:)A szum morza, ktory slyszelismy jeszcze w lesie...bezcenne...za reszte zaplacisz karta Master Card :p
Wszystko super, kapiel w cieplym morzu, ale jak tu wrocic. Ani ja ani Kit nie kwapimy sie na powrot sciezka w lesie. Moze wrocimy wzdluz wybrzeza po wielkich skalach??Az tu nagle nadplywa lodeczka rybacka!!Wiec zaczynamy machac i wrzeszczec - poczulam sie jak Robinson Crusoe :D Pan rybak byl tak mily, ze zawiozl nas swoja lodeczka, pelna zdechlych rybek :p na plaze do dziewczyn!!
Doplynelismy dokladnie wtedy, gdy odplywala ostatnia tania lodka do wyjscia z parku. Czyli na styk!!
Kit byl niesamowicie podekscytowany przygoda, a tym samym nagla zmiana planow :p On ktory ma wszystko wyliczone i zaplanowane stal sie nagle bardzo "flexible" :)
A dziewczyny...opalaly sie pod palma i coz...zapomnialy ze nogi wystaja im troche na slonce. I troszke sie spiekly :p Ale w sumie to wszyscy wygladamy jak raki :D