Herbaciane Wzgorza ciag dalszy

Narobilismy dzis kilometrow co nie miara!!! Przeszlismy jungle walk nr 9a, przynajmniej tak myslelismy.....ale "dzungielka" potrafi byc przewrotna tak wiec wdepnelismy na walk nr 9, ktory wcale nie dochodzil do glownej drogi, za to zakonczylismy go na jakis warzywno bananowych plantacjach. Znow podjechalismy stopem w kierunku fabryki herbaty. Po drodze urzekly nas wzgorza pokryte w calosci zielonymi krzakami herbaty....niezapomniany widok, ktory przypominal nam niekonczacy sie dywan w milionie odcieni zielonego!!!!!!(Mojego ulubionego - Zocha :p) Bardzo nas zaciekawili robotnicy pracujacy na plantacji, ktorzy cierpliwie krzaczek po krzaczku zbierali swieze listki :) Ale zdalismy sobie sprawe ze nie ma juz na swiecie nic naturalnego, bo czesc pracownikow plantacji chodzi z wielkimi wezami i pryska herbate niebezpiecznymi (dla ludzi) chemikalimi....No nic....widoki i tak przepiekne :)
Kolejny stop, dwoch sympatycznych chinczykow zabralo nas na kolejna plantacje, po drodze pokazujac nam chinska swiatynie. Postanowilismy wrocic do plantacji ktora umknela nam wczoraj. Droga ta wg wszyskich znakow miala wiesc przez 2 km, niestety malezyjskie km wydaja sie nie miec konca.Droga byla dluga ( jeszcze dluzsza przez ciagle przystanki na robienie fotek), ale za to uslana pieknymi widokami. Dotarlismy do fabryki, gdzie dowiedzielismy sie niewiele na temat produkcji herbaty, a droga powrotna okazala sie niemilsiernie dluga i meczaca. Na szczescie w chwili kryzysu (rozsiedlismy sie na srodku asfaltu czekajac na laske przejezdzajacych samochodow), znow cudowni malezyjczycy przyszli z pomoca. Zabrala nas w czworke "para" mimo wyladowanego na full samochodu i zawiozla do samego Tanah Rata czyli tam gdzie nasz hostel!!!!uffff....

Komentarze (0)