Nie korzystajac z porad miejscowych - nie skusilysmy sie na takowke ani nawet na autobus, za to w towarzystwie dwoch mezczyzn - folkiego i jorge wyruszylysmy na stopa, aby dotrzec do jungle track number 1 :). stop w malezji dziala rewelacyjnie, po 5 minutach bylismy u celu, u podnorza jungle walk number 1.
Sciezka przez jungle byla naszym pierwszym wyzwaniem. podolalismy jej mimo ogromnego blota, wystajacych zdradliwych korzeni, mega duchoty i upalu. cali w blocie - od stop do glow, po poltorej godziny dotarlismy na szczyt 2031 m n.p.m. gdzie zjedlismy owocowe sniadanie z przepieknym widokiem na jungle. po drodze odwiedzamy jedna z tatmtejszych farm truskawek. gdzie fotografujemy sie w kapuscie i innych warzywach :). - zaciagnal nas tam uprzejmy wlasciciel, ktory pewnie liczyl ze wyjedziemy stamtad z kilogramami pomidorow (kupilysmy pol kilograma pomidorkiw cherry). idziemy dalej, aby dotrzec do zielonych plantacji herbaty i nagle zatrzymuje sie pick uo - z radoscia wsiadamy na pake. co sie okazalo??? ze wlasnie tu zaczynaja sie herbaciiane wzgorza, ktore ogladamy z paki samochodu :( ale ii tak warto - milion odcienie zieleni, no i ominal nas popoludniowy deszcz.
po powrocie stopen do tan\h rata udajemy sie do informacji turystycznej, gdzie pan nie moze wyjsc z podziwu, ze daluismy rade zrobic sami jungle walk number 1!! ale co to dla nas?? :)
popoludniowy deszcz przygwozdzil nas do tarasu hotelowego, gdzie przez 6 godzin gralysmy w tysiaca - i tak hazard nas wciagnal :)