Co tu duzo mowic...spedzilysmy prawie tydzien na wybrzezu Zatoki Tajlandzkiej w Kambodzy lezac do gory brzuchem pod bambusowa parasolka, zmieniac jedynie lezak na hamak lub hamak na lezak...jak kto woli :)
Dzieki wskazowkom dwoch Polakow z ktorymi mialysmy sie spotkac, trafilysmy na super plaze -Otres Beach. Plaza jest z dala od miasta i spokojna, naprawde klimatyczna! Spalysmy w chatce z prawdziwego bambusa - chociaz wygladala i pachniala jak siano..:P
Po dlugiej gonitwie, bo juz od Bangkoku w koncu spotkalysmy sie ze znajomymi z forum podrozniczego - Krzyskiem i Lukaszem.
Razem spedzilismy swieta i troche jeszcze pojezdzimy razem :) Fajnie jest w koncu pogadac z kims innym jak tylko wsrod naszej trojki, szczegolnie ze nikt Polaka tak dobrze nie zrozumie jak inny Polak :) Zapowiada sie ciekawie!
Dzwine uczucie spedzac swieta z dala od domu, a zwlaszcza w egzotycznej Kambodzy!! Jak zwykle najbardziej brakowalo nam polskiego jedzenia, ale zaradzil temu obecny w naszym "miejscu" Niemiec, ktory przygotowal na Wigilie niemiecki bufet. Na wyzerke skladal sie prawdzimy schabowy(!!!!), sznycle, salatka ziemniaczana...i tyle wlasciewie nam wystarczylo do szczescia :)
W pierwszy dzien swiat w koncu ruszylismy sie z naszej plazy i poplynelismy na wycieczke po okolicznych wysepkach - oczywiscie sam relaks:) Lowilismy ryby (akcesoria do polowu - plastikowa butelka, kawalek zylki, haczyk i przyneta), ale tylko Moni udalo sie cos (malenka rybke) zlapac, na szczescie i tak na lunch dostalismy przepyszna rybe!! Inna atrakcja bylo plywanie z maska, chociaz obecne w duzych ilosciach jezowce troche nas straszyly.
Wieczorem pojechalysmy (Zocha i Ali) w poszukiwaniu kosciola ( Monia w tym czasie bujala sie w fotelu 10m od plazy), zeby chociaz przez chwilke poczuc magie swiat. Poszukiwania kosciola nie byly latwe, zwlaszcza ze kierowca motorka wciaz powtarzal "far, far.." (daleko, daleko..). Ostatecznie wyladowalysmy w jakiejs katolickej szkole za miastem, ale trafilysmy za to na msze i spiewy koled - oczywiscie po khmersku :)
Tak szczerze mowiac to nawet nie ma o czym pisac, bo naprawde nic przez te 6 dni nie robilysmy!!Lezalysmy na plazy i opalalysmy sie...z bardzo dobrym efektem!Prawdziwe czekoladki z nas :p
Tak na marginesie...Tyle sie nachwalilysmy jedzenia kambodzanskiego, ze w koncu Monie i Ali rozlozylo na lopatki. Moze jednak prawda jest, ze nikt sie w Azji nie uchowa...